Zostaw swój numer - oddzwonimy!
Medycyna estetyczna to najlepsze narzędzie, by na dłużej zachować młody wygląd. Niestety w ostatnim czasie zabiegi zaczęły kojarzyć się pejoratywnie. Mocno powiększone usta, szpiczaste brody, czy nadmuchane policzki od razu sugerują, że „coś było robione”. A nie tak powinny wyglądać efekty zabiegów. Dlatego teraz lekarze edukują swoje pacjentki i coraz częściej zamiast procedur „anti-ageing” wybierają tzw. smart ageing. Polega przede wszystkim na dbaniu o skórę, czy zapobieganiu pogłębianiu się zmarszczek. Dzięki nowoczesnym zabiegom dziś można wyglądać nawet 10 lat młodziej, a przy tym wyglądać naturalnie.
Różnica między tym, co było modne w medycynie estetycznej dekadę temu, a dzisiejszymi trendami jest wyraźna. Przede wszystkim liczy się umiar oraz to, by wpływać na poprawę jakości skóry. Im jest ona w lepszej kondycji, tym później traci jędrność, nawilżenie. Dlatego coraz częściej profilaktycznie wykonuje się serie mezoterapii, która odświeża i poprawia wygląd cery. Podczas tego zabiegu zamiast tradycyjnych koktajli coraz częściej używa się biostymulatorów tkankowych. Są to preparaty, które w składzie mogą mieć tzw. polinukleotydy. To cząsteczki, które wiążą wodę, pobudzają komórki skóry do produkcji kolagenu, elastyny oraz kwasu hialuronowego. Dodatkowo działają antyoksydacyjnie, więc chronią więc przed wolnymi rodnikami, które przyspieszają starzenie się skóry. W niektórych biostymulatorach rolę główną gra kwas hialuronowy, ale działa inaczej niż ten w wypełniaczach. Przede wszystkim pobudza funkcje regeneracyjne skóry, poprawia jej rusztowanie i daje efekt lekkiego liftingu. Obydwa rodzaje biostymulatorów tkankowych dają nie zmieniają jednak rysów twarzy, więc nie ma tu zbyt powiększonych policzków, czy mocno trójkątnego podbródka. Widoczny jest za to efekt rewitalizacji, rozświetlenia cery i subtelnego odmłodzenia. Tego typu zabiegi można stosować już w okolicach trzydziestki, a najlepsze efekty daje zrobienie serii, czyli ok. 4 razy, w odstępach wyznaczonych przez lekarza. Doskonałą metodą na poprawę jakości skóry są też zabiegi laserowe, których zadaniem jest pobudzenie jej do produkcji kolagenu i elastyny. Zrobienie serii powoduje wyraźne ujędrnienie skóry i pomaga spłycić zmarszczki. W zależności od rodzaju laseru można też pozbyć się niedoskonałości, np. usunąć blizny po trądziku, zamknąć naczynka, czy rozjaśnić przebarwienia. Bo najważniejsza jest nie supergładka, ale zdrowa i jędrna skóra, pełna blasku.
Z wiekiem skóra produkuje coraz mniej kwasu hialuronowego, odpowiedzialnego za jej nawilżenie. Traci także cenny kolagen, który stanowi jej rusztowanie. W efekcie siła grawitacji wygrywa, a skóra zaczyna opadać. Obniża się czoło, przez co opuszcza się linia brwi, policzki tracą objętość a w okolicach żuchwy pojawiają się tzw. chomiczki. To fałdy wiotkiej skóry, które sprawiają, że twarz nabiera smutniejszego wyrazu. Problemem staje się też podbródek. By unieść całą skórę do góry trzeba zacząć działać już w okolicach skroni. Dlatego specjaliści uzupełniają tu ubytki preparatami z kwasem hialuronowym. Taki zabieg daje efekt już po kilku minutach. By jednak poprawić wygląd całego owalu, nie stosuje się już dużych ilości kwasu hialuronowego w policzki. Można je delikatnie powiększyć, ale nie na tyle by przysłaniały dolne powieki. Można zdecydować się także na tzw. nici hialuronowe. Podczas tego zabiegu w okolicach żuchwy robi się niewielkie nakłucie igłą. Potem wprowadza się wewnątrz kaniulę i rozprowadza preparat z kwasem hialuronowym liniowo (jak wachlarz). W taki sposób można stworzyć pod skórą nowe rusztowanie. Taki zabieg wykonuje się po zastosowaniu znieczulającego kremu, a jego efekty są natychmiastowe. Sprawia, że skóra lekko się unosi, a owal staje się bardziej wyraźny. Dla najlepszych rezultatów można dodatkowo też podziałać na dół twarzy. By poprawić wygląd brody, czy żuchwy lub pozbyć się podwójnego podbródka można też skorzystać z zabiegu lipolizy iniekcyjnej. Po znieczuleniu w konkretne okolice wstrzykuje się specjalny preparat, który trafia do komórek tłuszczowych i powoduje rozpad trójglicerydów. Są one następnie metabolizowane przez wątrobę. Taki zabieg pomaga wyszczuplić dolne partie twarzy, przez co kontur staje się bardziej wyraźny. Po zabiegu skóra może być zaczerwieniona, pojawia się niewielki obrzęk, ale już po kilku dniach znikają.
Przez niektóre doniesienia medialne oraz wygląd pewnych celebrytek ten preparat niesłusznie został owiany złą sławą. Tymczasem lekarze zalecają stosowanie toksyny botulinowej nawet profilaktycznie, zwłaszcza przy wyrazistych zmarszczkach na czole, czy wokół oczu. Jest to jedna z najlepiej przebadanych i najstarszych substancji używanych w gabinetach medycyny estetycznej. Po podaniu w konkretne miejsce przy pomocy igły, preparat blokuje zakończenia nerwowe, powodujące skurcze mięśni. W taki właśnie sposób można powstrzymać marszczenie się czoła, czy okolic oczu. Gdy podamy toksynę w „lwią bruzdę”, czy na kurze łapki, zmarszczki przestają być bardzo widoczne. Toksynę botulinową można też podać w brodę, by wygładzić jej powierzchnię, czy okolice ust. Preparat stosuje się zarówno na tzw. zmarszczki palacza nad górną wargą, jak i marionetki, biegnące do dołu bruzdy w kącikach ust. Dzięki zastosowaniu u twarz odzyskuje bardziej pogodny wygląd. Mięśnie pozostają rozluźnione nawet do pół roku. Nawet gdy przestaje ona działać, zmarszczki nie są już tak głębokie jak przed jej podaniem. Dodatkowo same po jej podaniu „oduczamy” się nadmiernej mimiki. Toksyna botulinowa w rękach dobrego specjalisty może więc przynieść same korzyści. Nie warto jednak przesadzać z jej ilością, bo wówczas efekt jest karykaturalny. Warto skupić się na jednej, dwóch problematycznych okolicach. Do wyboru są także zabiegi z użyciem nieco rozcieńczonej toksyny botulinowej, tzw. mezo, który podobno stosuje nawet księżna Kate. Daje on delikatniejsze efekty i przywraca twarzy młodzieńczą świeżość.
W duchu „smart ageingu” nie bez znaczenia jest codzienna troska o siebie. Zabiegi powinny być uzupełnieniem codziennych nawyków. Jeśli mają dać naprawdę długotrwałe efekty, warto zrezygnować z rzeczy, które sukcesywnie wpływają na starzenie się skóry. Jednym z takich czynników jest opalanie. Promieniowanie UVA, które jest aktywne nawet w pochmurne dni, uszkadza włókna kolagenowe, co wpływa na utratę jędrności i powstawanie zmarszczek. Dlatego lekarze rekomendują stosowanie filtrów przez cały rok. Dla dobra skóry warto też zrezygnować z nikotyny, zbyt dużych ilości alkoholu, czy przetworzonego jedzenia, bo wpływają na zwiększoną liczbę wolnych rodników i utrudniają usuwanie toksyn z organizmu. Ważne jest regularne jedzenie, wzbogacenie diety w produkty bogate w antyoksydanty, czyli zawierające witaminy A i C. Oprócz tego warto sięgać po nienasycone kwasy tłuszczowe, bo pomagają w prawidłowym nawilżeniu skóry. Znajdują się m.in. w orzechach, olejach roślinnych, czy tłustych rybach morskich. Nie bez znaczenia jest też prawidłowy odpoczynek. Sen trwający minimum 7 godzin zapewnia prawidłową przemianę materii, a także wpływa na procesy regeneracyjne skóry. Kluczowym elementem jest też pielęgnacja. Stosowanie kosmetyków z retinolem, peptydami, czy witaminą C pomagają na dłużej utrzymać zdrową, świetlistą skórę. Uzupełnienie pielęgnacji zabiegami gwarantuje doskonały efekt „smart ageing”.
